Och, jak mi ciężko ostatnio idzie pisanie na MagicWitch.pl.
Tak chciałabym móc poświęcić wam więcej czasu. I żeby fanów
Czarodziejek było o wiele, wiele więcej - jak na samym początku.
Prowadząc stronę właśnie na to liczę, że Czarodziejki ponownie nas
wszystkich oczarują! I oczywiście zachęcą do wspólnego działania.
Mam naprawdę wiele sił i szczerych chęci. Niestety was - odbiorów,
czytelników, fanów - jest stanowczo za mało. Dziewczynki, które
zbierały "Witcha" na początku miały po 8-9 lat, a dziś mają już ich
po 15-16 lat i już dawno zainteresowania im się pozmianiały.
Tym samym W.I.T.C.H. odszedł w zapomnienie wśród tej grupy
czytelników. A dużo młodsze wówczas dzieci (2-3 latki) nie miały
zielonego pojęcia czym jest W.I.T.C.H. i wcale się tym nie przejmowały.
Dziś mając po 10-12 lat nadal nie wiedzą i tym nie interesują się!
Wypadałoby jakoś to zmienić. Zdałam sobie z tego sprawę całkiem
niedawno. Patrząc na grupkę dzieci bawiących się na podwróku
przypomniałam sobie siebie w ich wieku. A później moje myśli pognały
tak daleko, że zastanowiłam się ileż to wiosenek miały te dziewczynki,
kiedy ja byłam w gimnazjum (okres kiedy poznałam czarodziejki
i kiedy w ogóle pojawiły się na świecie). Aż mną wzdrygnęło.
One ledwo co się urodziły. Na pewno ich starsze siostry zbierały nasz
kochany magazyn, ale w ciekawstkich i chętnych do zmian rączkach
dwu letniego maluszka pewnie nic z niego nie zostało. Aktualnie
dzieciaki wychowują się na Hannah Montana i innych podobnych.
A nasze Czarodziejki? W tym wypadku konieczna jest impreza, która
uświadomiłaby wszystkich, że W.I.T.C.H. istnieją! Impreza, jakiś show,
może nawet puszczenie kreskówki na Disney Channel czy innym
programie o kulturalnej popoludniowej godzinie? Jakaś porządna
reklama magazynu na znanych kanałach - to też jest coś. Ale chyba
najbardziej pomogłoby zorganizowanie konkursu na najlepszą stronę
lub bloga o W.I.T.C.H., ale nie przeze mnie (ja bym nie brała udziału),
ale właśnie przez redakcję! Bo założę się, że dzieciaki nawet sobie
nie zdają sprawy z tego co tracą! Magia, przygoda i piękne
czarodziejki... przecież właśnie to wszyscy kochają. Ale trzeba dać im
szanse poznania nowych serii. Osobiście również robię coś w tym
kierunku. Bawię się w spam. Oczywiście wszystko dla dobra W.I.T.C.H.
i strony. Na różnych forach, stronach czy blogach o tematyce HM czy
Disney'a po prostu zostawiam adres z moją stroną. Nieładnie z mojej
strony, ale czuję potrzebę zrobienia czegokolwiek! Wy też pomóżcie.
Dostałam ostatnio sporo pytań odnoście nowego numeru W.I.T.C.H.
W którym wraz z nowymi mocami Strażniczki Kondrakaru otrzymują
magiczne przedmioty. Jest to potężna broń, którą nauczą się poprawie
i bezpiecznie wykorzystywać dopiero z czasem. Will otrzymała dziwne
kulki (?), Irma tamburyno, Taranee piłkę, Cornelia wstęgę a Hay Lin
wachlarze. Wszystkie przedmioty te są nam bardzo dobrze znane,
ponieważ używa się ich na codzień. Najwięcej jednak waszych pytań
pojawia się przy nowej broni Will, ponieważ nikt z was praktycznie nie
widział nic takiego - a coż to właściwie jest? Will otrzymała zaczarowane
kule "bolas". Dokładniej mówiąc była to dawniej broń myśliwska
miotana (czyli do rzucania) złożona z dwóch lub więcej kul (kamiennych
lub drewnianych) połączonych sznurkiem. Używana przez Eskimosów
i Indian do ogłuszania poprzez uderzenie kulami lub pętania kończyn.
Kiedyś była również moda na zabawę takimi kulkami (podobnie jak
swego czasu jojo), wtedy nazywano te zabawkę Tiki-Tiki (twoi rodzice
na pewno ją pamiętają - zapytaj!). Dwie kulki połączone rzemykiem
(trzymane właśnie za ten sznurek) odbijały się o siebie raz nad dłonią
a raz pod nią. Im szybciej się odbijały, tym lepsza zabawa. Aktualnie
używa się jej podczas terapii, gdy ludzie nie mogą się odstresować,
po prostu zaczynają sobie odbijać i złość czy zdenerwowanie im
przechodzi. Broń Will jednak ma zupełnie inne działanie. Poprzez
właśnie takie odbijanie wytwarzane są impulsy elektryczne, które
Czarodziejka z czasem będzie mogła używać w dowolny sposób
podczas walki. Sami się przekonacie!